Jezus Chrystus Najwyższy i Wieczny Kapłan
1 czerwca 2023Między „wysławiam” a „przyjdźcie”
9 lipca 2023Warto dzisiaj pochylić się nad naszym chrztem, który pozwala nam mieć osobiste, wewnętrzne przekonanie, co do zdarzeń, które się nam wydarzają jak i co do ludzi, których spotykamy. Przykładem takiej osoby, która na sposób duchowy umiała ocenić człowieka, którego przyjmowała w domu była bogata kobieta z miejscowości Szumen w południowej Galilei przez którą przechodził wędrowiec, którego ta kobieta zapraszała na posiłek do domu. Owa kobieta od duchowej intuicji doszła do przekonania:. „Oto jestem przekonana – mówiła do swojego męża – że mężem Bożym jest ten, który ciągle do nas przychodzi.” I z tego duchowego oglądu, tej wewnętrznej oceny, udzieliła wraz z mężem, prorokowi Elizeuszowi pełnej gościny, zapraszając go do pokoju na górze.
Ile spraw w naszym życiu bez należytego rozeznania, bez duchowego oglądu i przekonania zapraszamy do „pokoju na górze”, czyli do naszej głowy. Jak wiele spraw nas absorbuje, chociaż ich wartość jest mała, albo żadna. Gdybyśmy potrafili rozpoznawać duchowe przesłanie tych, których przyjmujemy do domu, zwłaszcza przez oglądane filmy, programy, albo gry komputerowe, wypowiadane opinie. Ilu z tych ludzi, z tych spraw, którym poświęcamy czas przy telewizorze, komputerze, telefonie, rzeczywiście jest nam potrzebne, umacnia nas duchowo… a przecież bierzemy to sobie do głowy, chociaż wartość tego, co od nich otrzymujemy, zwłaszcza w sferze duchowej jest często mała lub żadna. Jakże często osłabiamy swego ducha, bo „z kim przystajesz, takim się stajesz.”
Warto zatem pochylić się nad naszym chrztem, aby przyjrzeć się jak wielkim darem zostaliśmy obdarzeni przez naszych rodziców i chrzestnych na gruncie Kościoła i wiary katolickiej.
Każdy z nas poprzez Chrzest został odcięty mocą Bożą od zła. Najpierw przywrócone zostało nam dziecięctwo Boże poprzez zmazanie grzechu pierworodnego. W miejsce rany po grzechu pierworodnym Bóg dał nam trzy cnoty Boskie: wiarę, nadzieję i miłość. Podczas naszego chrztu zostaliśmy zanurzeni w śmierć Chrystusa, w walkę duchową. Walka duchowa nadaje sens życia chrześcijańskiego. Tak jak Pan Jezus przyszedł na świat, aby pokonać zło, aby nas zbawić. Tak my w walce duchowej idziemy w mocy łaski Bożej, aby pokonać zło, najpierw w sobie samym. Owocem naszej walki duchowej jest życie wieczne w Komunii z Bogiem, a znakiem naszego pragnienia tej Komunii jest tu na Ziemi – Eucharystia.
Ze względu na chrzest w którym pogrzebane zostały nasze grzechy, a więc wszystko to, co nas w grzesznej naturze ludzkiej oddala od Komunii z Bogiem. Ze względu na chrzest rodzi się w nas nowy człowiek, uczeń, uczennica Pana, który zło dobrem zwycięża, którego „moc w słabości się doskonali.”
To nowe człowieczeństwo w każdym z nas rodzi się w trudzie w trudzie zmartwychpowstawania, tworzy się przez współpracę z łaską Bożą w przeciągu naszego życia. Jest to proces żmudnego „zapierania się samego siebie”, swojej grzesznej natury, ze względu na Jezusa, naszego Pana. Jest to proces ciągłego przechodzenia od złego do dobrego, od dobrego w lepsze. I chociaż jest to wszystko długie i żmudne jak wędrówka Izraelitów z Egiptu do Ziemi Obiecanej, to w efekcie powoduje naszą świętą przemianę. W trakcie tej przemiany przychodzi wreszcie taki moment w naszym życiu, w którym już przestajemy się zachwycać złem, zło przestaje być nie wiadomo czym dla nas. Przychodzi moment w którym na pierwsze miejsce w naszej głowie przeciska się dobro. Zwykłe ludzkie dobro, a w ślad za nim przychodzi ten, który jedyny jest Dobry, czyli Bóg.
I kiedy to następuje, zaczynamy się porządkować. Nie przeszkadza nam dłuższa chwila modlitwy, lektury duchowej, różaniec, a Msza św., to już nie tylko niedziele i święta.