Zasady ruchu duchowego
19 lipca 2024Panie poślij mnie
10 sierpnia 2024Sierpień jako miesiąc świadomej abstynencji od zła, od mojego bardziej lub mniej uświadomionego zniewolenia złem, od niewoli grzechu, to dobry czas do zadania sobie trudu nadania serdecznego kierunku dla mojej osobistej wiary. Jeśli na przykład moja wiara jest tradycyjna, co powoduje, że moje uczestnictwo w Eucharystii nie daje mi poczucia siły wypływającej z Komunii z Bogiem, jeśli moja modlitwa nie daje mi poczucia wyjątkowości w oczach samego Boga. Wówczas jest najwyższy czas na ukierunkowanie mojej wiary, tej dotychczasowej, powiedzmy tradycyjnej, na jej centrum, na Jezusa Chrystusa Jedynego Zbawiciela Świata
Powiemy sobie, „przecież to już było”, bo cały czas idziemy za Jezusem jako Panem i Zbawicielem. Jak widzimy, sama tradycja nie gwarantuje postępu i umocnienia w wierze. Może prowadzić do stagnacji w walce duchowej i zobojętnienia religijnego, co nie przynosi nam praktycznego owocowania. Dlatego ukierunkowanie wiary na Pana Jezusa polega na czymś innym niż tylko tradycyjnym pojmowaniu wiary. Polega na serdecznym pojmowaniu wiary.
Zasady serdecznego pojmowania wiary są proste:
Po pierwsze: Muszę zobaczyć przez miłość do samego siebie, gdzie panuje we mnie sceptycyzm względem Pana Jezusa jako Zbawiciela Świata. Jeśli nie pokładam ufności w Chrystusie, to np. każdy błąd osób duchownych, ich słabości i braki będą mnie odciągały od Jezusa, tak jakby to ksiądz miał mnie zbawić, a nie Jezus. Muszę więc mieć pewność, że idę za Jezusem jako Zbawicielem i Panem. Jeśli On nie jest kamieniem węgielnym mojej wiary, to znaczy, że czekam zbawienia i łaski od kogoś lub czegoś innego, a to zamyka mnie skutecznie na łaskę Bożą. Tylko Jezus jest Panem i tylko Jezus jest Zbawicielem. Koniec. Kropka.
Po drugie. Muszę zobaczyć przez miłość do samego siebie, w jakich miejscach Bóg jest przeze mnie odrzucony. To znaczy zobaczyć kiedy naprawdę Bóg ma dla mnie znaczenie, a kiedy na Panu Bogu, mówiąc oględnie, nie bardzo mi zależy. Musimy znaleźć i jeżeli znajdziemy, nazwać w sobie coś w rodzaju wiary selektywnej, wybiórczej. Na takiej chwiejnej wierze nic mocnego nie zbudujemy. Łatwo ją wyśmiać i odrzucić, ponieważ jako mało spójna nie jest w stanie zarówno nas jak i innych przekonać do wysiłku religijnego. Czas, abym powiedział patrząc sercem w oczy Pana Jezusa z całego serca i duszy: „Pan mój i Bóg mój i wszystko moje!” W Chrystusie jest wszystko moje! Koniec. Kropka.
Po trzecie. Muszę zapytać siebie w mocy mojego chrztu świętego, mojego sakramentu Bierzmowania i tych sakramentów, które już przyjąłem. Musze zapytać siebie o jedno: „Czy ja potrzebuję Bożej pomocy w osiągnięciu zbawienia? Odpowiedź na to pytanie wyprowadzi nas z automatyzmu wiary: Automatyzm to pragnienie otrzymania wszystkiego od Boga, bez mojego osobistego zaangażowania. Jeśli pozytywnie odpowiemy sobie na to pytanie, „czy ja potrzebuję pomocy Boga w moim życiu?’ wtedy nasza modlitwa, spowiedź i Eucharystia staną się jak oaza na pustyni, miejscem naszego czerpania ze źródła zbawienia, z Jezusa Chrystusa. Wtedy moja Komunia z Bogiem będzie podstawą mojej osobistej wiary. Koniec. Kropka.
„Przyjąć postawę otwartości i zaufania wobec Boga znaczy: dojść do wiary, która uzdrawia.” Pan Jezus dzisiaj w Ewangelii powiedział nam wyraźnie: „.., kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie.” Pan Jezus siebie stawia w centrum wiary człowieka, każdego człowieka. Od chwili chrztu św. jesteśmy włączeni w Chrystusa, który jest Winnym Krzewem, a my latoroślami. Znakiem naszego wszczepienia chrzcielnego jest Światło Chrystusa, które otrzymujemy w ogniu chrzcielnej świecy odpalonej od Paschału, jako zadatek naszego owocowania w Chrystusie i osiągnięcia życia wiecznego. W chwili Chrztu św. wybraliśmy Jezusa jako Pana i Zbawiciela. Od tego momentu On stał się naszą drogą i prawdą i życiem. Od chwili Chrztu św. uczymy się Chrystusa. Uczyć się Chrystusa, to każdego dnia iść za Nim, Panem i Królem i Mistrzem i Zbawicielem. Każdego dnia podejmować walkę ze złem i grzechem, aby na miarę swoich możliwości „zło dobrem zwyciężać.” W ten sposób dzień po dniu uczymy się być sobą, to znaczy człowiekiem wielkości, zwycięstwa, radości i pokoju.
Nie dziwi nas zetem to, że Św. Paweł Apostoł upomina Efezjan w swoim liście, aby „już nie postępowali tak, jak postępują poganie z ich próżnym myśleniem.” Ponieważ człowiekowi ochrzczonemu nie przystoi zazdrościć poganom, ale w odróżnieniu od nich, uczeń Chrystusa musi „porzucić dawnego człowieka, który ulega zepsuciu na skutek kłamliwych żądz.” Mało tego. Św. Paweł wzywa uczniów Pańskich, by zaczęli się odnawiać od strony duchowej, to znaczy w swoim myśleniu. Zatem trzeba nam stanowczo odrzucić pogański, to znaczy cielesny sposób myślenia i życia. Apostoł wnosząc przed nami postulat myślenia chrześcijańskiego wyraźnie wskazuje, że to myślenie tworzy w nas, przyobleka nas w człowieka nowego „stworzonego na obraz Boży w sprawiedliwości i prawdziwej świętości.”
Prawdziwa świętość oznacza zdolność do bycia dobrym pośród tak wielu przejawów zła, które nas otaczają. Jakże miernie wygląda człowiek, gdy z powodu braku przyjęcia Chrystusa jako Pana i Zbawiciela, szuka jakiegoś pokrętnego wytłumaczenia dla swoich słabości, zamiast je przedstawiać Panu w spowiedzi świętej. Bez pomocy łaski Bożej nasze słabości same nie odejdą. Jakże miernie wygląda człowiek, który zamyka oczy na zło, aby z nim nie walczyć. Taka redukcja wartości ma teraz miejsce, gdy pycha ludzka nie znajduje motywacji do jakiegokolwiek wysiłku. Dzisiaj podstawowy podział w człowieku jest na granicy potrzeb cielesnych i duchowych. Pan Jezus wyraźnie określił tą granicę mówiąc: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Szukacie Mnie nie dlatego, że widzieliście znaki, ale dlatego, że jedliście chleb do sytości.” Przepełnieni różnymi doznaniami cielesnymi i zmysłowymi, zapominamy o swojej duchowej wielkości. Stawiamy własne warunki Bogu, nie pozwalając, aby Bóg nas ubogacał łaską. Czy Chrystus jest moim Panem? Czy nie odrzucam Boga na rzecz moich własnych planów? Czy Bóg jest mi jeszcze potrzebny do zbawienia?
Tym czasem Pan Jezus wyraźnie mówi do nas jako jego uczniów: „troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec.” Jeśli dzisiaj tak wielu ludzi pogubionych w życiu duchowym pyta Pana Jezusa: „Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boże?” Odpowiedź Pana Jezusa i odpowiedź Kościoła jest jedna, ta sama i niezmienna: „Na tym polega dzieło zamierzone przez Boga, abyście uwierzyli w tego, którego On posłał.”
W Jezusa Chrystusa jako Pana i Zbawiciela! Niech nasz sierpniowy wysiłek wiary pozwoli nam jeszcze raz, albo pierwszy raz z całego serca wyznać sercem i duszą Pana Jezusa jako mojego Pana i Zbawiciela!