Dobrze jest być dobrym
15 czerwca 2024Poziom duchowy i materialny
29 czerwca 2024Pierwsze czytanie z Księgi Hioba ukazuje każdemu z nas jako współczesnemu Hiobowi, a więc człowiekowi cierpiącemu z powodu dziejącego się dzisiaj zła, jak ważną rzeczą jest uświadomienie sobie tego, jak pośród wichrów losu, które miotały nami na przestrzeni naszego dotychczasowego życia, Bóg „korygował” nasze kroczenie do Niego, naszego pójścia za Chrystusem. Jak pomagał, abyśmy nie pobłądzili, nie ustali w drodze, nie zwątpili. Nie wszystko przecież zależało od nas, zwłaszcza wtedy, gdy sami stawaliśmy się przeciwnikami swojego zbawienia. Właśnie w tych ciężkich chwilach, gdy sami nie broniliśmy siebie przed złem, gdy z premedytacją pogłębialiśmy swoje zło. W takich chwilach naszej bezsilności Bóg swoją miłością mówił nawałnicy nacierającego na ciebie, czy na mnie zła: „Aż dotąd, nie dalej! Tutaj zapora dla twoich fal nadętych.”
To dzięki Bogu zdołaliśmy przetrwać, ocalić życie, a często na nowo odnaleźć sens życia. Ułamki sekund dzieliły nas od zła, od nieszczęścia, od zamknięcia czasu życia, potrzebnego do rozwoju mojej miłości w duchu i prawdzie. Człowiek dojrzewa życiowo tylko na tej drodze, która prowadzi go do Boga. Przemija bowiem postać tego świata, a to, co Boże, trwa wiecznie. Walka doczesności z wiecznością trwa nieustannie w życiu ludzkim.
Przypomnij sobie, tak jak ja sobie przypominam, tą ciemną noc w której stałem na moście z przekonaniem, że lepiej będzie, gdyby to wszystko przerwać, jednym skokiem do wody… przypomnij sobie takie graniczne chwile. Pamiętam, jak ocalony miłością Boga wróciłem wtedy w nocy do domu, zastałem moją Mamę na klęczkach, modlącą się. Jeden Bóg wie, ile było takich sytuacji, gdy zło chciało nas pożreć, odciąć od wszystkiego, od życia, od szczęścia i od przyszłości. Jeden Bóg wie, że „nie własną mocą człowiek zwycięża” takie rzeczy, ale tylko mocą Wszechmocnego Boga. Człowiek jest jak kwiat, bo rozkwita przed Bogiem wzrastając pośród ludzi w wierze, nadziei i miłości. To Eucharystia jest czasem naszego dojrzewania przed Bogiem, to łaska Boża dokonuje w nas najpiękniejszego rozwoju. To nasza współpraca z łaską Bożą, którą czerpiemy ze Słowa Bożego i Sakramentów Świętych, powoduje, że w krytycznych chwilach możemy się odwołać do Miłosierdzia Bożego. „Chwalmy na wieki miłosierdzie Pana.”
Św. Paweł w Drugim Liście do Koryntian, odwołuje się do relacji pomiędzy Najświętszym Sercem Pana Jezusa a sercem każdego z nas. Św. Paweł pisze: „Miłość Chrystusa przynagla nas.” Jest to wezwanie do serdecznego skorygowania sposobu swojego myślenia w odniesieniu do współczesnego świata. Świat mówi, abyś żył dla siebie, że ty jesteś centrum wszystkiego i stosuje dzisiaj przeróżne techniki, aby cię w tym przekonaniu utwierdzić.
Jednak Św. Paweł mówi, że ze względu na odkupieńczą mękę i śmierć Pana Jezusa, która wszystkim otworzyła drogę zbawienia, powinniśmy całkowicie odwrócić się od egoizmu tego świata. Ponieważ Chrystus umarł „po to, aby ci, co żyją, już nie żyli dla siebie, lecz dla Tego, których za nich umarł i zmartwychwstał.” To znaczy dla Chrystusa. Kościół dopowiada w Eucharystii jeszcze wyraźniej, że dzięki Komunii z Bogiem, żyjemy „Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie.”
Zadanie jest proste. Przestać ufać sobie, swojemu egoizmowi, którego owocem jest grzech. Przestać ufać światu przepełnionemu wojującym egoizmem, a zacząć ufać Jezusowi, bo owocem tego zaufania jest Miłosierdzie Boże, jest łaska Boża, jest szczęście wieczne moje i moich bliskich… i każdego człowieka, który się nawróci do Źródła Miłości i łaski, do Najświętszego Serca Pana Jezusa.
W dalszej części Listu św. Paweł odnosi się do jakiegoś epizodu ze swojego życia twierdząc, „a jeśli nawet według ciała poznaliśmy Chrystusa”, co wskazuje, że Szaweł z Tarsu mógł kiedyś widzieć osobiście Chrystusa. To jednak Apostoł Narodów pragnie, aby nie ograniczać siebie w sposobie Komunii z Bogiem, czyli w sposobie serdecznej relacji z Panem do czysto formalnych odniesień. Przecież byłem w kościele, przecież od czasu do czasu idę do spowiedzi i do Komunii.
Św. Paweł mówi wyraźnie, zapewne opierając się na własnym doświadczeniu duchowym: „Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe.” Teraz jest ten czas, czas wakacji i urlopów. To dobry czas, aby to nowe nas porwało tak mocno, abyśmy się nie oglądali za siebie z nostalgią wspominając dawne, ale byśmy z miłością ku Bogu tworzyli za pomocą łaski Bożej w sobie nowego człowieka. Ucznia Chrystusowego.
No i teraz następuje punkt kulminacyjny naszych rozważań! Może wcale mi nie zależy, żeby aż tak się zaangażować w Chrystusa, może to, co mam i jak to posiadam, może to mi wystarczy. Po ludzku przecież nie chcemy żadnych zmian, a tym bardziej naszego zaangażowania w najpiękniejsze nawet przedsięwzięcia. Może właśnie dlatego pogańskie i antykatolickie poglądy i postawy skierowane przeciw Wierze i Kościołowi nie robią na nas wrażenia? Może właśnie dlatego slogan, że „wszyscy to robią”, wystarcza mi dla rzeczywistej akceptacji zła i realnego porzucenia dobra? Tak byśmy myśleli po staremu, po ludzku. My jednak pragniemy myśleć po nowemu. Wejdźmy zatem do Ewangelii.
Spójrzmy na Mistrza, który właśnie wtedy, gdy zapada wieczór, a więc przychodzi pora doświadczenia pokusy złego i własnej bezsilności, właśnie wtedy, gdy tracimy grunt pod nogami mówi do mnie i do ciebie: „Przeprawmy się na drugą stronę.” Jak to Panie, teraz, gdy czuję się taki słaby i tyle wątpliwości jest we mnie? Chrystus Pan nie chce byśmy zostali w tym stanie duchowej porażki z powodu zła, która nas czyni bezsilnymi wobec grzechu, która nas paraliżuje. Która mnie zostawia bliskim rozpaczy z powodu tego wszystkiego, co mnie powstrzymuje od pełnego zaufania Panu już dziś.
Rzeczywiście. Kiedy tylko podejmiemy wysiłek nawrócenia, a więc przeprawienia się na drugą stronę naszej ludzkiej natury, a więc na tą która całą swoją nadzieję pokłada w Bogu. Wtedy nagle zrywa się gwałtowny wicher złego, fale pokus i myśli zdrożnych mącą umysł i serce, a wody zwątpienia zalewają rozsądek. Na dodatek złego, sam Bóg jest daleki, jakby spał nie zwracając uwagi na moją tragedię. Właśnie w tych sytuacjach trudnych i beznadziejnych, trzeba zwrócić się do Jezusa osobiście, nawet z wyrzutem: „Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że ginę?” Moc Boża przyjdzie na ratunek, przyniesie uspokojenie i łaskę. On jeden jest silny i On jeden kocha nas bardziej, niż my samych siebie. Zrób ten skok wiary, zaufaj Panu już dziś… i nie lękaj się. „Bóg sam wystarczy!” Kiedy umocnimy się w ufności Bogu, nasza wiara także wystarczy, aby nie bać się zła, ale by zło dobrem zwyciężać.